Gareth Evans, niedoszły reżyser niedoszłego "Deathstroke'a", zdradził, jak wyobrażał sobie film, gdy miał go kręcić 3 lata temu. Twórca "
Raid" wciąż jest zainteresowany pracą nad filmem.
Evans chciał, żeby film był skromny i trwał maksymalnie 100, 110 minut – istotne, by nie były to dwie godziny. Jak powiedział – w tamtym czasie był zafascynowany filmami noir z Południowej Korei – ich fakturą, kolorami, ziarnistością i energią, i to był dla niego punkt odniesienia.
Ujawnił też, że to miała być z ducha szekspirowska opowieść, a zespół miał już – jego zdaniem – odważne pomysły, jak ją pokazać. Miało być też ekscytująco i zabawnie.
Musimy chyba wierzyć mu na słowo.
Pytanie, czy właśnie takiego "Deatstroke'a" chcielibyście zobaczyć.