Oglądając ten film stwierdziłem, że Bogart wyśmienicie nadawałby się na książkowego Bonda, z pozoru zimny, gotów ratować kobietę w opresji i do tego ma swoje żarciki.
Rozminęli się Bogart z Bondem o kilkanaście lat. Można żałować. Pomijając fakt, że Bogey to nie Brytyjczyk :)