Miller jest ewidetnie niedojrzałym, acz interesującym reżyserem. Podejmuje się ciekawych tematów, które jednak realizuje według mnie przeciętnie. Jego filmy są "suche" i wyprane z emocji, a jak sam Mark Schultz powiedział "Foxcatcher" jest zakłamamy. Potencjał Bennett ma, brakuje trochę szlifu i doświadczenia, bo nie uczy się na błędach.
A ten suchy komentarz kopiowany jest z jakiegoś Plotka? Jakoś nie mogę odnieść tego do jego filmów... zwłaszcza, że "Foxchatcher" to najlepszy film ubiegłego roku.
To w stu procentach moje spostrzeżenia. Gusta oczywiście są różne, ale na pierwszy rzut oka widać, jakie są filmy Millera - mozolne, ciężkie, choć na pewno może się to podobać. "Monayball" jest dobrym filmem.
Mhm, pierwsza opinia zabrzmiało jak jakiś z góry nałożony wyrok a nie własne spostrzeżenia... "Moneyball" był niezły, za to "Foxcatcher" dla mnie był arcydziełem, choć rozumiem - widząc też po ocenie tego filmu - że nie dla wszystkich.
I to mnie właśnie urzekło u Millera, bo u niego nie ma jak w większości filmów tekstów "boli mnie" i następna scena tylko cisza, klimatyczna muzyka i pokazany ból na twarzy fizyczny i psychiczny. Mi niesamowicie się to oglądało i świadczyło to też o jego dojrzałości, jednocześnie nie robił tego pod publiczkę (np. wzorując się na bardziej doświadczonych kolegach). Tako ja to widzę :)
powala mnie ta opinia. jednego z najwybitniejszych filmow jakie widzialem. widac ze nie dostalo sie tyle talentu, aby robic, za to jadu aby jechac po czyms, az za nadto. Zenada