Liczyłem na coś więcej niż historie o których zapomnę po 15 minutach. Przewidywalne, płytkie i w niektórych momentach dosyć nudne.
Niestety zgadzam się. Rozczarowanie. Chyba ta wiedźma Kathleen Kennedy zmusiła Filloniego do wyreżyserowania swoich feministycznych wypocin bez polotu.
Początek z Morgan całkiem przyjemny. Miłe dla oka pojawienie się postaci gościnnych w stylu Greviousa, Rukha, Trawna czy Wielkiego Inkwizytora. Plus geneza Morgan, więc na plus. Druga połowa zaś, to świetne ukazanie dalszych losów Barris, i rozwinięcie postaci Czwartej Siostry. Serial zdecydowania na plus i wart obejrzenia. Jedyny minus, to że jest tak krótki.