Kino moralnego niepokoju zrównoważone nienachalnym humorem. Ta cenna przeplotka sprawia, że filmowa strawa nie musi być ciężka. Oto piękna groteska: sąsiad skacze z okna, a sąsiadka krzyczy: "Gdybym się wychyliła, mógłby mnie zabić!". Dowcipna ironia: reżyser zakłada bohaterowi idiotyczną maskę szermierczą, a ten: "Może jeszcze tarczę strzelniczą?". Było tego więcej :)
Co mnie jeszcze ujęło w tym filmie?
- postać Anny - ok, zagrana przesadnie emocjonalnie, ale to właśnie ona jest najbardziej autentyczna ze wszystkich bohaterów filmu, ma odwagę mówić niewygodne rzeczy, nawet jeśli mąż jej później dopieprza lub spławia ("Aniu, zrób kanapki!"), i potrafi podjąć decyzję o odejściu
- wątek spotkania po latach z koleżanką - przeszywający
- ogólna problematyka filmu z zakresu wiercącej dziury w brzuchu potrzeby sensu
- dobre zakończenie