Dla mnie historia Jokera domknęła się wraz z końcem pierwszego filmu. I na tym powinno się skończyć. Wątek Batmana był już użyty - wszyscy wiedzą, co się później dzieje - Joker staje się arcywrogiem (albo ulubieńcem) Batmana. I koniec. Po co przeciągać dalej? Czy w ogóle pomysł zrobienia z Jokera musicalu to coś dobrego? Nie przyciąga mnie ta wizja... nie wróżę dobrej kontynuacji, przecież ona w ogóle nie jest potrzebna.